5 sierpnia 2014

Rozdział 5 - Revelation

18.11.1969.
- Joe, czy to dla Ciebie aż tak wiele? - spytałam powoli tracąc cierpliwość do tego leniwego człowieka.
- Maddie no, to jest jakiś ciężki grat. A co będzie jak spadnę z krzesła? Złamie mi się noga i na tym się skończy. - odparł chłopak i nie ruszył się z miejsca ani o milimetr.
Opuściłam pokój i skierowałam się do salonu, gdzie przebywał Stev.
- Steven, chodź na chwilę do sypialni, proszę.
Chłopak bez żadnego sprzeciwu podniósł się z kanapy i wbiegł po schodach na górę. Gdy zapytał się co ma zrobić zaczęłam mu tłumaczyć krok po kroku jak ma ściągnąć maszynę do pisania z szafy, bo biedak nie wiedział jak się za to zabrać. Ostatecznie Joe również zwlekł się z łóżka i pomógł swojemu koledze, a ja natychmiast pobiegłam do kuchni po jakiś ręcznik. W tym samym momencie do mieszkania wpadł Tom, Ray i Joey. Przywitałam się z nimi i popędziłam na górę, aby umyć to wielkie cudo, a przy okazji, aby upomnieć chłopaków. Jak oni mogą zostawiać otwarte drzwi od mieszkania?
- Moglibyście zamykać drzwi na klucz. W końcu ktoś nas napadnie. - warknęłam i uklęknęłam przed wielkim sprzętem, po czym delikatnymi ruchami zaczęłam ścierać z niego kurz. - A tak w ogóle to przyszli do Was koledzy. - dodałam, a po chwili zostałam w pokoju całkiem sama, co było mi na rękę. Musiałam przecież wypróbować mój nowy nabytek. Chociaż może nie taki nowy, zauważyłam jego obecność niemal od razu po przeprowadzce, ale zawsze zapominałam o tym, aby poprosić chłopaków o ściągnięcie go z wysokiego mebla.
Zamknęłam drzwi na klucz, rozłożyłam kołdrę na podłodze, włożyłam kilka kartek do sprzętu i zaczęłam przelewać na papier pomysły, które gromadziły się w mojej głowie od kilku miesięcy. Chciałam wydać książkę. Nie sądziłam, że uda mi się znaleźć chętnego wydawcę, ale przecież nie przekonasz się, póki nie spróbujesz - jak to głosi stare przysłowie.
Opowieść miała być z gatunku fantastyki. Nie chciałam opisywać życia zwykłych ludzi, bo obawiałam się tego, że każdemu wyda się to nudne i od razu się zniechęci. Fantastyka jest dla osób z wyobraźnią, pełna niemożliwych zjawisk, niespotykanych postaci, mitycznych stworów.
    Całość postanowiłam napisać po włosku. Nie chciałam, aby Joe przeczytał to co napisałam przed ewentualnym wydaniem. Gdyby jakimś cudem się udało to zapewne książka doczekałaby się przekładu na powszechny na całym świecie - język angielski. Tymczasem jednak chciałam w jakiś sposób wykorzystać swój zasób wiedzy.
♥ ♥ ♥ 

    Gdy zegar wskazywał północ postanowiłam pójść spać. Schowałam kilka kartek maszynopisu, w których znajdowała się jedynie przedmowa i prolog, po czym wykąpałam się i wskoczyłam w piżamę. Gdy przykryłam się pod sam noc kołdrą i podziwiałam księżyc oraz miliony gwiazd wokół niego ktoś niespodziewanie wtargnął do sypialni. Na początku myślałam, że to Joe, ale później ujrzałam jasne włosy Tom'a odbijające się w świetle księżyca. Chłopak chyba nawet mnie nie zauważył, bo chwiejnym krokiem podszedł do łóżka i runął na nie całą długością swojego ciała mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem. Nieco zdziwiona zaistniałą sytuacją niechętnie zwlekłam się z łóżka i uprzednio biorąc poduszkę położyłam się na zimnej i twardej podłodze i próbowałam zasnąć.
Gdy już prawie odpłynęłam do krainy snów Tom zaczął przeraźliwie chrapać. Westchnęłam głośno i zeszłam na dół w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłabym spokojnie zasnąć. Na kanapie zastałam Joey'a i Ray'a, a na podłodze Joe'go i Stevena.
Nie mając innego wyjścia obudziłam Anthony'ego i kazałam mu wyrzucić Tom'a z naszej sypialni. Brunet niechętnie wstał i bez słowa skierował się w stronę pokoju. Po chwili usłyszałam przeraźliwy huk, trzask, kilka przekleństw, aż w końcu na dole pojawił się Joe wraz z blondynem. Szybko pobiegłam na górę i w końcu mogłam w spokoju iść spać...

♥ ♥ ♥
31.12.1969.
    Minęły ponad dwa miesiące od mojej przeprowadzki do Bostonu. Mniej więcej co dziesięć dni dostawałam list od Naomi, w którym informowała mnie o wszystkim co się wydarzyło w najbliższym czasie. Zakolegowałam się ze Stevenem, oczywiście nie można było nazwać tego przyjaźnią. Byłam tylko dziewczyną jego przyjaciela, nie liczyłam na jakieś szczere rozmowy z jego strony. Mieliśmy po prostu dobry, czysto koleżeński kontakt.
Pisanie książki szło mi jak z płatka. Czasami spędzałam całe dnie na podłodze w sypialni wymyślając kolejne opisy niesamowitych miejsc oraz niespotykane dotąd opisy bohaterów.
Co się działo z Joe? Był wspaniałym materiałem na chłopaka. Prawie się nie kłóciliśmy, a jeśli już to o jakieś nieistotne rzeczy, nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów.
Nasz sąsiad William okazał się być wspaniałym kompanem do rozmów. Zarówno on jak i jego partner, James byli bardzo inteligentnymi oraz sympatycznymi mężczyznami.
    Był Sylwester. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja zeszłam do salonu ubrana w "uroczą" - jak to określił Steven piżamę w pandy i serduszka.
- Idealny strój jak na świętowanie Nowego Roku. - powiedział Joe i delikatnie się uśmiechnął.
- Przecież w domu jesteś tylko Ty i Stev, grunt to wygoda.
- No właśnie. - zgodził się ze mną Tyler i ściągnął z siebie spodnie oraz koszulkę. Byłam już przyzwyczajona więc tylko spojrzałam na niego kątem oka i nieznacznie podniosłam kąciki ust do góry, co nie uszło uwadze czujnego Joe'go.
- Widziałem to... - wymamrotał.
- Co takiego? - spytałam udając zaskoczenie.
- Dobra tam...pijemy! - rozentuzjazmował się Steven i otworzył butelkę wódki, po czym napełnił trzy kieliszki niemalże do pełna. Spojrzałam na niego jak na idiotę i wlałam zawartość swojego do dużej szklanki napełniając pozostałe miejsce sokiem pomarańczowym.
- Nie znałem Cię od tej strony, Maddy. Jak już się pije to nie jakąś wodę z klopa tylko czystą wódkę, Joe Cię nie nauczył?
Spojrzałam na Stev'a po czym oboje się zaśmialiśmy. Ostatecznie pozostałam przy piciu drinków.
Nasze wstąpienie w tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty rok było dość kameralne. Okazało się, że Tom wyjechał do Visconsin do jakiś znajomych, Ray spędza ten wieczór z dziewczyną, a Joey został w domu z rodzicami, bo jego mama źle się poczuła. Swoją drogą to było całkiem miłe, że tak się przejął.
Chciałam zaprosić do nas Will'a i James'a, ale Joe stwierdził, że nie będzie siedział z dwójką gejów. Byłam trochę zawiedziona jego postawą, myślałam, że jest nieco bardziej tolerancyjny.
   
    Gdy dochodziła północ postanowiliśmy wyjść przed dom, aby rzucić okiem na fajerwerki. Niebo było przecudowne, całe kolorowe. Przytuliłam się do Joe'go, który i tak od samego wyjścia z domu na mnie wisiał, ponieważ alkohol zaczął dawać mu się we znaki. Spędziliśmy przed naszym domostwem kilkanaście minut, po czym postanowiliśmy wrócić, ponieważ na zewnątrz było dość chłodno. Siedzieliśmy w salonie dość dużo czasu. Zasnęłam na całkiem wygodnej kanapie, gdy na dworze było już jasno.
♥ ♥ ♥ 

    Dwa dni po pamiętnej, sylwestrowej nocy otrzymałam list od Naomi. Siódmego stycznia miała wyjechać do Mediolanu, aby odwiedzić mamę. Trzymałam kciuki za ich spotkanie. Wiedziałam, że Nao zawsze cierpiała z powodu rodziców. Jej ojciec był prawdziwym despotą, a zapatrzona w niego kobieta bała się w jakiś sposób zainterweniować, gdy ten nie okazywał ani krzty szacunku wobec ich biednej córki.

    Zarzuciłam na siebie długi sweter oraz koc, po czym poszłam do ogórka, gdzie siedział Joe. Usiadłam obok niego na wąskiej ławce i położyłam głowę na jego ramieniu. Przelotnie pocałowałam go w szyję, ale nie zareagował. Siedział zamyślony, jakby nie zauważał mojej obecności.
- O czym tak myślisz? - spytałam i usiłowałam spojrzeć w jego brązowe oczy.
- O Tobie. - odpowiedział i zerknął na mnie kątem oka. - Jesteś ze mną szczęśliwa? - zapytał po kilku minutach trwania w ciszy.
- Oczywiście, że tak. Co to za pytanie?
- Skoro tak to nieważne... - westchnął i objął mnie ramieniem...

_____________________________________

Tak, tak, tempo odrzutowca, wiem, ale mam mnóstwo weny więc postanowiłam to wykorzystać. Poza tym ten rozdział był już napisany daaawno temu, ale leżał w Wordzie, a każdym razie napisany jest już 6,7 i 8 oraz pierwszy rozdział do CZEGOŚ nowego. xD
 
A tak a propos to jakaś szatańska siła mnie podkusiła i założyłam tego nowego bloga. Na razie niech ten prolog odleży swoje, a nowy rozdział dodam za jakieś dwa tygodnie. 
I dziękuję Wam za te przemiłe komentarze pod poprzednim postem. ;') Nawet mój brat nie jest dla mnie taki miły. Jak mnie pierwszy raz odwiedził w szpitalu to jego reakcją było "No kurwa, na szczęście Ci się ten telefon rozjebał, tam były te zdjęcia z wakacji". xD 

Aaa... no i jeszcze te całe awardy... ;_; 

Obrazków nie wkleje, bo mi się nie chce, zasad też mi się nie chce przepisywać - i tak każdy je zna. D: 

V.B. Award
7 faktów: 
1. Noszę soczewki kontaktowe. @.@
2. Uwielbiam podróżować.
3. Mało śpię, maksymalnie cztery godziny w ciągu dnia.
4. W przyszłości chciałabym zostać adwokatem.
5. Mam piękne drugie oraz trzecie imię, czyli Wiktoria i Alicja. Niestety pierwsze jest... fu. D;
6. Nie przepadam za Axl'em, ale strasznie mnie irytuję obrażanie go w stylu: "Axl to gruba świnia", "Ciekawe ile on waży", "Ja pierdole, jaki on jest gruby", "Axl nie umie śpiewać", no ludzie... litości. Aż się we mnie gotuje jak coś takiego widzę. Jeśli się kogoś kocha, uwielbia czy lubi to nie tylko wtedy, kiedy jest młody, pełny energii, dobrze zbudowany, przystojny tylko zawsze. Bez względu na to czy ma te 15 kilo więcej czy mniej. Szacunek przede wszystkim.
7. Jestem miłośniczka sportu; biegam, pływam, gram w koszykówkę, czasami w piłkę nożną, jeżdżę konno i okazjonalnie gram w tenisa. D: 

L.B. Award 
 Pytania Faith: 
1. Z jakiego jesteś miasta?
Urodziłam się w Krakowie, a od czwartego roku życia zamieszkuję Warszawę. 

2. Czy znasz jakąś blogerkę osobiście?
Tak. Meri. :3

3. Uwaga, pytanie za 1878678676 punktów. Dlaczego Lars wszystkich pozywa?
Może to jego pasja...

4. Co sądzisz o dzisiejszej muzyce?
Nie mam zdania. Nie interesuje mnie ona. Nie zagłębiam się. 

5. Ulubiony aktor/aktorka? (wybaczcie, zero kreatywności)
Goldie Hawn.
Orlando Bloom. 

6. Co kryje się pod cylindrem Slasha?
Podejrzewam, że włosy. 

7. Masz ulubiony film? Jeśli tak, to jaki?
Nie mam. 

8. Dlaczego Steven Adler ciągle się uśmiecha?
Bo lubi. 

9. Jak naprawdę nazywa się Robert Trujillo? Podaj pełne imię i nazwisko.
Nie chce mi się wchodzic na Wikipedię, wybacz. 

10. ,,Bijcie mnie, nienawidźcie mnie Nigdy nie będziecie mogli mnie złamać Rozkazujcie mi, rozzłośćcie mnie Nigdy nie będziecie mogli mnie zabić" - Z jakiej piosenki pochodzi ten cytat?
Nie wiem. 

11. Dlaczego założyłaś bloga z opowiadaniami?
Ponieważ chciałam zobaczyć czy komukolwiek spodoba się to co piszę. I jest to też forma sprawdzenia samej siebie, tego czy zdołam doprowadzić coś do końca.

Pytania Estranged:
 
 1. Co powiedział Lemmy Kilimister, po wydaniu siedemnastego albumu Motorhead "Hammered:, kiedy to James wpadł do niego pożyczyć taby do "Overkill"?
Że lubi sushi. 

2. Czym James wkurwia Larsa?
Tym, że jest dobry w sądzie.

3. Dokończ zdanie. "Slash jest tak zajebisty, że posiada......"
 Żonkę, dzieci, talent, sławę, wszystko.

4. W co Lars grał z Kirkem, czego odgłosy zostały zarejestrowane na taśmie, a przebiegły rudy kolo wykorzystał to w ostatniej piosence na debiutanckiej płycie swojej bandy Szatana?
W chińczyka, kurde.
Co Ty z tą Metalliką? xD 

5. Kim jest owy, przebiegły rudy kolo?
Pewnie Dejwem... albo Axlem, chociaż wątpie.

6. Co zostawił po sobie Lars po wizycie u Największego Pijaka Ameryki?
Mózg może. 

7. Dlaczego ludzie się śmieją z Larsa?
Ponieważ przekątne kwadratu się przecinają. 

8. Co takiego upuścił Kirk i kiedy, że napisano utwór "The Unforgiven"?
Mózg Larsa... a nie, został u Największego Pijaka Ameryki. To może ślimaka? 

9. Co się stanie, jeżeli sądzisz, że Metallica skończyła się na Kill'Em All?
JAMES mnie pozwie, ha!

10. Zarówno Slash i Kirk zaliczyli tyle samo kobiet. Podaj ich liczbę.
Mniej niż zero. 

11. Która gitara Kirka permanentnie się rozstraja? Podaj całą nazwę.
Trójkąt równoboczny, którego obwód wynosi dwanaście i pół.

Właściwie to nominowanie nie ma sensu, bo i tak każdy już to robił, a jak nie robił to ma to w dupie i mu się nie chce, także nie nominuję nikogo. D: 
Pozdrawiam. :D
 

6 komentarzy:

  1. Ten leniwy Joe... xD
    Nawet Steven jest bardziej pomocny! :O
    I bardzo się cieszę, że zaprzyjaźnił się z Maddie. :D
    Książka?
    Ma, nadzieję, że, kiedy już zostanie wydana, odniesie sukces.
    Tom. xD Hahahahha.
    "Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja zeszłam do salonu ubrana w "uroczą" - jak to określił Steven piżamę w pandy i serduszka.
    - Idealny strój jak na świętowanie Nowego Roku. - powiedział Joe i delikatnie się uśmiechnął.
    - Przecież w domu jesteś tylko Ty i Stev, grunt to wygoda.
    - No właśnie. - zgodził się ze mną Tyler i ściągnął z siebie spodnie oraz koszulkę. Byłam już przyzwyczajona więc tylko spojrzałam na niego kątem oka i nieznacznie podniosłam kąciki ust do góry, co nie uszło uwadze czujnego Joe'go.
    - Widziałem to... - wymamrotał.
    - Co takiego? - spytałam udając zaskoczenie.
    - Dobra tam...pijemy! - rozentuzjazmował się Steven i otworzył butelkę wódki, po czym napełnił trzy kieliszki niemalże do pełna. Spojrzałam na niego jak na idiotę i wlałam zawartość swojego do dużej szklanki napełniając pozostałe miejsce sokiem pomarańczowym.
    - Nie znałem Cię od tej strony, Maddy. Jak już się pije to nie jakąś wodę z klopa tylko czystą wódkę, Joe Cię nie nauczył?
    Spojrzałam na Stev'a po czym oboje się zaśmialiśmy. Ostatecznie pozostałam przy piciu drinków." -HAHAHAHAHA. Genialne! :D
    Mam nadzieję, że Naomi wszystko ułoży się z mamą.
    Zamyślony Joe. ♥
    Weny i czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Maddie, mi się jak najbardziej podoba to tępo! Mogłabym Twoje opowiadanie czytać godzinami, naprawdę.
    Jajć, Mad piszę książkę! Jak, fajnie! I to fantastykę :3 Najlepszy gatunek, moim skromnym zdaniem, ha!
    Kurde, jak tak sobie wyobraziłam, jak oni wszyscy stoją i podziwiają kolorowe niebo... Jakie to piękne ♥
    Ah, byłoby bosko, jakby zostało tak na zawsze. Ale zapewne coś się kiedyś spieprzy. Kurde, nie, nie, nie... Albo dobra, nie będę nic mówić. Będę się cieszyć, tym, tak jak jest! :D
    Hahaha, chrapiący Tom! To mnie rozbawiło, taak XD
    Masz napisane następne? Dodawaj szybko!
    Zaraz ogarnę Twojego drugiego bloga.Jestem pewna, że jest boski ;)
    No i oczywiście: Trzymaj się cieplutko i niech Ci się wszystko ładnie goi ♥

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, przebiegly, rudy kolo to oczywiście Axl! xD
    Co do rozdziału, to tempo zajebiste.
    Leniwy Joe. Hahahaha, to takie słodkie *.*
    Maddie pisze powieść? Fantastyka? TAAAAAAK! FANTASTYKA I SF RZĄDZĄ!
    Hahah i po wlosku? Zajebiście, przeczytam. xD
    Ja bym Hamiltona zwaliła i tak:
    TOM SPIERDALAJ Z MOJEGO ŁÓŻKA!
    Hahha, Steven bez ubrania, mmmmmmmmmm.
    Ja tam piję wódę bez popity.
    FAJERWERKI! <33333333333
    O czo chodziło Dżo? Przecież jest szczęśliwa.
    Zajebisty rozdział! :******
    Co do drugiego bloga, to poczytam, ale jeszcze nie teraz.
    Weny i zdrowiej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Maddie, więc mówisz, że na przeczytanie tego drugiego bloga mam, aż dwa tygodnie? To bardzo dobrze, bo u mnie ostatnio licho z czasem. Gdybym miała dzisiaj ochotę na pisanie głupot, to pewnie w tym komentarzu byłyby same głupoty, ale z uwagi na to, że nie mam - komentarz będzie w miarę normalny.
    Leniwy Joe, ech, i tak jest słodki. Zresztą do Perry'ego, według mnie, właśnie pasuje bycie leniwym. Nie wiem czemu, ale pasuje. A to szybkie tempo dodawania rozdziałów? Lubię czytać, więc mi pasuję. Gorzej z komentowaniem.
    Maddie pisze książkę? Ha, chętnie bym przeczytała. XD
    Steven bez ubrania, no co on do cholery?! Tyler, chodzisz do jakiś ludzi i się rozbierasz?! Wtedy, kiedy mnie nie ma?! Nie jesz obiadu! XD
    Jak widzisz jednak jakieś głupoty przyszły mi do głowy, ale to nie zmienia faktu, iż jestem jakaś przygnębiona... Tylko po co ja o tym mówię? Przecież miałam komentować rozdział, który jest zajebisty!
    Biedny Tom, musiał zejść z łóżka. :c Zaproszę go na obiad, skoro Steven nie je. :D
    No to ja spadam, przepraszam za taki chujowy komentarz, ale po prostu nie mam nastroju... A muszę jeszcze tyle zrobić, dokończyć dodatek, skomentować u Vi, odkurzyć... XD
    Idę już.
    Weny i masz w ekspresowym tempie zdrowieć!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie nowy! Jak będę miała chwilkę, to wpadnę do Cb na drugi blog!

    OdpowiedzUsuń
  6. HAHAH, STEVEN SIĘ ROZEBRAŁ, TAK SOBIE XDD NO MÓWIŁAM, ŻE JEST ZAJEBISTY <333
    I ta reakcja Perry'ego: "widziałem to" ;D Wyobrażam sobie tę sytuację i nie mogę przestać się uśmiechać XD
    Maddie pisze książkę! <333 Może doczeka się przekładu na wiele języków i zdobędzie ogólnoświatową sławę? Oby tak! ;))
    Ah, jak ja lubię to opowiadanko <333
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń