19 lipca 2014

Rozdział 3 - New place, new faces and new beginning.

    Przez cały lot smacznie spałam na ramieniu Joe'go. Obudził mnie dopiero głos jednej ze stewardess informujący o tym, że zbliżamy się do lądowania. Niechętnie otworzyłam oczy i wyjrzałam przez okno. Widok był naprawdę piękny. Po niecałych dziesięciu minutach w zasięgu mojego wzroku był już tylko pas startowy. Chłopcy wzięli swoje bagaże podręczne, niestety musieliśmy jeszcze poczekać na moje walizki. Zajęło nam to ponad kwadrans, już zaczęłam się bać, że gdzieś zaginęły, ale na szczęście moje obawy nie były słuszne. Przed lotniskiem wsiedliśmy do jednej z taksówek, ponieważ jak się okazało mieszkanie chłopców było na drugim końcu miasta. Dowiedziałam się, że Stev i Joe mieszkają sami, w bardzo skromnym mieszkaniu. Natomiast ich koledzy z zespołu czyli Joey, Ray oraz Tom pomieszkują w tej samej dzielnicy tylko, że ze swoimi partnerkami lub jak w przypadku Joeya - z rodzicami. Przez całą drogę próbowałam sobie wyobrazić nasze przyszłe lokum jednak, gdy tak dotarliśmy było całkiem inaczej niż sobie to wyobrażałam. Dom był niezbyt duży, ale za to bardzo zadbany. Nie przypominał żadnej rudery - wręcz przeciwnie. Pomalowany był na niebiesko, futryny okien były białe, a ściany porastał bluszcz oraz róże. Któż by pomyślał, że domownikami jest dwójka niedoszłych rockmenów.
Wystrój wewnętrzny był równie piękny. Na dole mieścił się salon i kuchnia. Wszystkie ściany były pomalowane na biało. Meble kuchenne były jasno brązowe, podobnie jak kanapa oraz stół w pokoju. W rogu stała gitara oraz wzmacniacz. Na górze znajdowała się mała sypialnia, w której stało tylko dwuosobowe łóżko, mała szafa, szafka nocna i gitara akustyczna. Łazienka również była mała, ale za to bardzo ładnie urządzona. Szczerze mówiąc to byłam bardzo zdziwiona całym wystrojem panującym w moim nowym lokum. Było naprawdę wspaniale.
Dopiero, gdy drugi raz weszłam do sypialni w celu zostawienia walizek dostrzegłam wyjście na taras, które wcześniej zasłoniły mi zasłony. Gdy chciałam na niego wejść niestety uniemożliwiła mi to plantacja przeróżnych warzyw. Moje zdziwienie osiągnęło poziom zenitu, ale postanowiłam później o to zapytać. Moją uwagę przykuł dość spory ogródek...
- Podoba Ci się? - spytał Anthony.
- Tak! Jest cudownie.
- Hm, a może... chciałabyś wypróbować łóżko? - Joe podniósł brwi do góry i wyczekująco na mnie spojrzał. Gdy posłałam mu delikatny uśmiech podszedł bliżej mnie i zaczął rozsuwać zamek od sukienki, którą miałam na sobie...

♥ ♥ ♥

    Pod wieczór miała odwiedzić nas trójka pozostałych członków zespołu Joe'ego. Trochę się stresowałam. Włożyłam na siebie krótką sukienkę w kwiatki, rozczesałam włosy, a na stopy włożyłam kapcie - króliczki. Od zawsze miałam słabość do takich "uroczych" rzeczy, poza tym w mieszkaniu było dość chłodno, a nie chciałam marznąć.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi miałam zamiar od razu zbiec na dół, ale przypomniałam sobie o Anthonym, który nadal leżał w sypialni. Gdy otworzyłam drzwi dosłownie się ze sobą zderzyliśmy. Zlustrowałam chłopaka wzrokiem, był w samych bokserkach.
- Będziesz siedział nago przy kolegach? - spytałam.
- Nie... to u nas normalne. - odparł, przyciągnął mnie do siebie i na rękach sprowadził mnie na dół.
- Widzę, że macie w domu panią wiosnę. - powiedział jeden z nich z szerokim uśmiechem. - Jestem Joey. 

Uśmiechnęłam się do chłopaka i również się przedstawiłam. Obok niego siedział Tom, którego miałam okazję poznać już w San Diego. Był bardzo sympatycznym człowiekiem. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a po chwili podszedł do mnie ostatni z nich. Spojrzał na mnie niemalże z pogardą, a po chwili uśmiechnął się kpiąco.
- A więc to jest prywatna dziwka Perry'ego... - westchnął i uśmiechnął się do Joe'go. Nie miałam pojęcia co zrobić więc zignorowałam chłopaka i usiadłam pomiędzy Stevem, a Joeyem.
- Mógłbyś sobie darować, Ray. - powiedział po chwili Joe i wepchnął się pomiędzy mnie a Stevena obejmując mnie ramieniem. Czułam się trochę nieswojo. Być może przez słowa Ray'a, a może przez to, że dookoła mnie siedziała piątka facetów bez koszulek. Czy im naprawdę było aż tak gorąco czy chcieli się popisać przed sobą tym jakie to "wielkie" mięśnie posiadają? Oczywiście tylko mój kochany brunet miał się czym pochwalić...
Korzystając z okazji, że Stev siedział obok mnie zapytałam go o hodowlę warzyw na tarasie. Jak się okazało chłopak był przewrażliwiony na punkcie zdrowego odżywiania i nie ufał produktom ze sklepu. Pierwszy raz spotkałam na swojej drodze faceta, który interesuje się uprawą roślin...

    Po niecałych dwóch godzinach Ray oraz Tom postanowili wracać do domu. Szczerze mówiąc to się ucieszyłam, bo obecność Ray'a nie była mi na rękę. Cały czas spoglądał w moją stronę, czasami rzucał jakieś niekoniecznie miłe komentarze w moim kierunku, ja natomiast starałam się to ignorować, jednak wewnątrz nieco bolało mnie to potraktowanie mojej osoby z góry...
- Joe, ja chyba pójdę spać... - wymamrotałam i pocałowałam bruneta na pożegnanie.
- Dobranoc. - powiedział i posłał mi jeden ze swoich zabójczych uśmieszków.
Byłam już nieco zmęczona, gdy spojrzałam na zegarek wiszący przy schodach wskazywał on drugą w nocy. Szybko weszłam na górę i wygrzebałam z walizki piżamę i ręcznik. Wzięłam szybkim prysznic, wskoczyłam w bluzkę i spodenki z motywem zebry i wróciłam do sypialni. Dopiero wtedy odkryłam maszynę do pisania leżącą na szafie. Zdziwiło mnie to, że chłopcy posiadają takie rzeczy w swoim domostwie, ale z drugiej strony się ucieszyłam, bo już od dawna chodził mi po głowie pewien pomysł tylko nie miałam warunków do jego realizacji. Kiedy przyłożyłam głowę do poduszki i pod sam nos przykryłam się kołdrą momentalnie zasnęłam. 


Przebudziłam się w nad ranem, gdy Joe chciał bezszelestnie wejść do łóżka. Niestety mu się nie udało... spojrzałam w stronę bruneta, który zdążył już odpłynąć. Stwierdziłam, że raczej nie uda mi się ponownie zasnąć więc leżałam w łóżku przez kilka godzin przewracając się z boku na bok.

    Gdy postanowiłam zwlec się z łóżka na zewnątrz było już całkowicie widno. Od razu poszłam się ubrać, a następnie zeszłam na dół. Steven i Joey spali na kanapie w dość nietypowych pozach, o których wolę nie wspominać.

 Postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Nie chciałam zbyt bardzo oddalać się od domu, bo później zapewne miałabym niemały problem z odnalezieniem drogi powrotnej.
Wzdłuż wąskiej ulicy, w równej odległości stały lampy, a pomiędzy nimi małe krzewy. Kostka brukowała miała ciemno - szary odcień. Gdzieniegdzie znajdowały się małe kępki stokrotek lub innych równie ładnych kwiatów. Po lewej stronie stał rząd prawie identycznych domów, różniły się tylko kolorami. Całość prezentowała się naprawdę pięknie, aż miło było popatrzeć. Cieszyłam się, że będę mogła mieszkać w cudownym domu, w cudownej okolicy, z dwójką cudownych chłopaków.
Gdy równo ułożona kostka brukowa dobiegła końca, a przede mną znajdował się nieco przerażający las postanowiłam wracać do domu. Zdziwiłam się, ponieważ nikogo nie spotkałam. Nikt nie wychodził z domu, nikt nie siedział na ogródku. Na ulicy panowała martwa cisza. 

Gdy droga powrotna dobiegła końca zamknęłam drzwi na klucz i wparowałam do salonu. Na kanapie siedział Joe oraz Stev, którzy pili herbatę.
- Joeya już nie ma? - spytałam i rozsiadłam się obok mojego ukochanego.
- A co? Stęskniłaś się? - zaśmiał się Anthony.
- Tak, moje życie bez niego jest strasznie puste...  - wymamrotałam, po czym położyłam się na wzdłuż kanapy i przykryłam nogi kocem, który leżał obok łóżka. Zastanawiałam się czy oni w tym mieszkaniu posiadają ogrzewanie. Nie żeby jego brak był dla mnie jakimś problemem. To miejsce i tak było dla mnie istnym rajem.
- Maddy, tak właściwie to o co chodziło z tą agencją modelek, o której wspomniała Naomi? - zapytał Stev po jakimś czasie. Westchnęłam i postanowiłam w skrócie opowiedzieć im tę dziwną historię.

    Rozmawialiśmy do późnego wieczoru. Udało mi się bliżej poznać Stevena. Był bardzo gadatliwy, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Dzięki temu nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów. Joe poszedł na górę już dużo wcześniej. Gdy weszłam do sypialni brzdąkał na gitarze. Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym wzięłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki. Kiedy byłam już wykąpana i w pełni ubrana do pomieszczenia wparował Steven z czerwonym ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Posłał mi swój czarujący uśmiech i zaczął bez żadnego skrępowania się rozbierać.
- Eee... Steven? Co Ty wyprawiasz? - spytałam i nieco zdezorientowana zlustrowałam wzrokiem chłopaka, który stał przede mną w samych bokserkach.
- Idę się wykąpać. Podobno kobiety spędzają w łazience kilka godzin, a mi się nie chce czekać, aż się ogarniesz. - odpowiedział i puścił mi oczko.
- Ale ja za pięć minut wyjdę... tylko umyję zęby.
- Oj no, nie gadaj, przecież widziałaś w swoim życiu minimum kilku rozebranych facetów. Nie róbmy afery. No szoruj ząbki i kładź się do łóżka, bo jutro będziesz spać do południa, jak to ma Twój chłopak w zwyczaju. - oznajmił i ściągnął ostatnią część swojej odzieży. Szybko odwróciłam wzrok i starałam się w pełni skupić na szczotkowaniu zębów. Dodatkowo zakryłam oczy dłonią, bo w lustrze odbijała się kabina oraz obraz chłopaka, który się kąpał oraz śpiewał, a właściwie to wył niczym wilk. Gdy opłukiwałam szczoteczkę do łazienki wszedł Joe. Jak gdyby nigdy nic podszedł do lustra i zaczął czesać włosy.
- Jesteście nienormalni. - rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia. Usiadłam na łóżku w sypialni i wybuchnęłam śmiechem. Po chwili jednak się uspokoiłam i postanowiłam pójść spać. Przykryłam się kołdrą pod sam nos, a gdy (jak zwykle) napalony Joe położył się obok mnie i objął mnie w talii udawałam, że śpię. 


_______________________________

Chciałam tylko powiedzieć, że scena w łazience jest w stu procentach napisana przez Mers. xD  
Chyba Wam się muszę wyżalić. xD I ostrzec! NIGDY nie róbcie sobie kolczyka w języku. -.- 
Chciałam "zaszaleć" więc poszłyśmy z Mers i mamą do salonu i myślałam, że tam umrę. To był tak straszny ból, że już chciałam mamie testament dyktować. ;_; 
Ugh, przeszłam już w swoim życiu kolczyka w karku, pępku, nosie, a TO było najkoszmarniejsze. ;_; 
 Nigdy więcej kurwa. ._.

6 komentarzy:

  1. Hahahahahhhahahahahha. Leżę i płaczę. xD Rozdział zajebisty od początku do końca, prubowałam się powstrzymać od śmiechu, ale wtedy: "Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym wzięłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki. Kiedy byłam już wykąpana i w pełni ubrana do pomieszczenia wparował Steven z czerwonym ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Posłał mi swój czarujący uśmiech i zaczął bez żadnego skrępowania się rozbierać.
    - Eee... Steven? Co Ty wyprawiasz? - spytałam i nieco zdezorientowana zlustrowałam wzrokiem chłopaka, który stał przede mną w samych bokserkach.
    - Idę się wykąpać. Podobno kobiety spędzają w łazience kilka godzin, a mi się nie chce czekać, aż się ogarniesz. - odpowiedział i puścił mi oczko.
    - Ale ja za pięć minut wyjdę... tylko umyję zęby.
    - Oj no, nie gadaj, przecież widziałaś w swoim życiu minimum kilku rozebranych facetów. Nie róbmy afery. No szoruj ząbki i kładź się do łóżka, bo jutro będziesz spać do południa, jak to ma Twój chłopak w zwyczaju. - oznajmił i ściągnął ostatnią część swojej odzieży. Szybko odwróciłam wzrok i starałam się w pełni skupić na szczotkowaniu zębów. Dodatkowo zakryłam oczy dłonią, bo w lustrze odbijała się kabina oraz obraz chłopaka, który się kąpał oraz śpiewał, a właściwie to wył niczym wilk" -już nie dałam rady. Ciocia popatrzyła na mnie jak na debila. Chwila... Ja nim jestem. XDDDDDDDDDDD Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahahahahahahahahahaha
    ahahahahahahahahahahahahahahahaha
    ahahahahahahahahahahahahahahahaha
    Ta akcja w łazience ze Stevenem była zajebista.
    Zresztą jak cały rozdział!
    Ray - Już go nie lubię.
    Dobrze, że go później nie będzie.
    Bo nie będzie, prawda?
    No przecież Joe i Steven dbają o czystość domu.
    Inaczej nie mogłoby być. XD
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiadomo, że nasi kochani Dżo i Stiw mają zajebisty niedemoniczny (jeszcze) domek, w którym jest (jeszcze) czysto! xD
    łejt, łejt, łejt
    Jaki kurwa Rej?
    A gdzie kurwa Brad?
    Już nie lubię Reja, bo jest głupim chujem.
    Ciekawe jak go wywalą z zespołu.
    No, bo przecież musi być nasz Brad, co nie? xD

    Dżo, ty nindżo, bezszelestne wejście do łóżka Ci nie wyszło. xD
    A Stiwen to gdzie spał?
    Bo jest opisana jedna sypialnia.
    Czyli, jak wszyscy wiedzą, wcześniej spał z Dżo.
    Toksyczne bliźniaki. xD
    Wnioskując, że Dżo spał z Medi to Stiwen spał na kanapie w salonie.
    aaa w sumie to jest napisane. xD

    AHAHAAHAHAHAHAH MERS TA AKCJA TO CI ZAJEBISCIE WYSZLA!!!!!!!!!!!
    Dobra, bo młoda gapi mi się w ekran. ;/
    Zajebioza!
    :******* <3333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no.. powiedzmy, że przed przybyciem Maddie chłopcy ustalili grafik spania w sypialni, czyli krótko mówiąc Joe spał na kanapie w parzyste dni tygodnia, a Stev w nieparzyste.
      Zero gejozy. xD
      Brad będzie, bez obaw. :D
      Ps. Mers Cię pozdrawia. :3

      Usuń
  4. Hahahah, Boże... xDD Bo po co się krępować? :DD Hahahahahahah xdd Genialna scena, no!
    Fajnie, że Maddie podoba się w nowym domu, tylko ten Ray niech wypierdala i dawać Bradzia xdd Bo ten to jest chamski ;//
    Super rozdział, a zwłaszcza goły Steven HAHAHAH XDD
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, wybacz za to potworne opóźnienie!
    W wakacje mam mniej czasu wolnego niż się spodziewałam xD
    Cóż za fajowy rozdział!
    Scena w łazience boska Hahah ;D
    W ogóle zajebisty jest ten domek co w nim mieszkają. Słodko ha! Aczkolwiek ciężko jest mi sobie w nim wyobrazić bandę rockmanów xD
    Hak zwykle baaardzo fajny rozdział.
    Wybacz mi ze tak krótko ale jestem na telefonie.
    Weeeny!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń