Pewnym ruchem otworzyłam dwuskrzydłowe, szklane drzwi i znalazłam się w pięknym pomieszczeniu, które miałam okazję widzieć już wczorajszego dnia. Przez pół nocy nie spałam i rozmyślałam o tym co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni. Byłam szczęśliwa. Nigdy nie spodziewałam się tego, że będę miała okazję stać przed obiektywem. Jako mała dziewczynka marzyłam o tym, żeby zostać modelką lub aktorką, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek los da mi taką szansę. Jak widać życie lubi zaskakiwać.
Tego dnia miał przyjechać Joe. Chyba nie muszę rozpisywać się na temat tego jak bardzo się cieszyłam z tego powodu. Tak bardzo za nim tęskniłam... chociaż z drugiej strony bałam się tego, że nie będę wiedziała jak się zachować. Nie widzieliśmy się ponad pół roku.
Przeszłam przez dwa pawilony ogromnego budynku, aż w końcu znalazłam się pod ciemnymi drzwiami. Delikatnie zapukałam, a gdy usłyszałam ciche "proszę" wślizgnęłam się do pomieszczenia i obdarowałam pana Maxwella najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać.
- Dzień dobry. - powiedziałam i usiadłam naprzeciwko mężczyzny.
- Witam. Pani Campbell, tak? - zapytał na co pokiwałam twierdząco głową. - Oto pani zdjęcia. Proszę przejrzeć i wyrazić swoją opinię na ich temat. - dodał i przesunął w moją stronę szarą teczkę. Gdy ujrzałam te wszystkie fotografie byłam nieco zażenowana. Nie byłam z nich zadowolona.
- Myślę, że nie są one wyjątkowo ładne, ale to była moja pierwsza sesja zdjęciowa w życiu więc to chyba normalne. - odpowiedziałam.
- Też tak uważam. Nie są ładne, Ty również średnio mi się podobasz. Przykro mi, ale nie mogę Cię przyjąć.
- Rozumiem, w takim razie do widzenia. - wydusiłam z siebie i wyszłam z pomieszczenia. Byłam nieco zawiedziona, ale nie miałam zamiaru nad tym rozmyślać.
Gdy przechodziłam przez jeden z długich korytarzy prowadzących do wyjścia natknęłam się na Karla. Jak zwykle tryskał energią i entuzjazmem.
- O, Maddie! Słyszałem, że Cię nie przyjął. Nie martw się, napisz mi swój adres, hm? Jakby pojawiła się jakaś ciekawa oferta to do Ciebie wpadnę i o tym porozmawiamy. - zaproponował. Napisałam mu na kartce adres mieszkania Naomi oraz Stanleya, pożegnałam się i opuściłam budynek.
Gdy dotarłam do domu byłam wykończona. Przeszłam pieszo przez dobre pare ulic. Drzwi od dziwo nie były zamknięte na klucz więc bezszelestnie weszłam do środka i skierowałam się od razu do salonu. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia dosłownie zamarłam. Na kanapie siedziała Naomi, a obok niej Anthony oraz jego kolega. Joe gdy tylko mnie ujrzał podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Przez chwilę lustrowaliśmy się wzrokiem, a ja czułam się jakbym miała zaraz zemdleć z wrażenia. Nie czekając ani chwili dłużej rzuciłam się na bruneta i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem, chyba nawet się popłakałam, ale w tamtej chwili nie rejestrowałam dokładnie tego co się działo. W moim świecie był tylko Joe, którego przytulałam z największą siłą na jaką było mnie stać.
- Maddie, zaraz mnie udusisz...
- Oto mi chodzi. - powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Chciałbym Ci kogoś przedstawić. - odezwał się po chwili. Nie miałam zamiaru go puszczać więc, gdy położył dłonie na moich udach objęłam go w pasie nogami i razem powędrowaliśmy na fotel. Niechętnie oderwałam się od bruneta i spojrzałam na jego kolegę.
- Jestem Steven. - powiedział i się uśmiechnął. Był naprawdę przystojny. Oczywiście nie tak bardzo jak Anthony. Miał przepiękny uśmiech, wręcz zaraźliwy, więc odwzajemniłam jego gest i również się przedstawiłam.
- A tak w ogóle to jak było w tej całej agencji? - zapytała po jakimś czasie Nao.
- Nie przyjęli mnie. - odpowiedziałam.
- Jakiej agencji? O czymś nie wiem? - konsternacja na twarzy Joe'go wywołała szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Krótka i niespodziewana przygoda, nieważne... - westchnęłam. - Co się z Tobą działo przez ten cały czas?
- Założyliśmy zespół...
- Aerosmith! - wtrącił Steven.- Za niedługo podbijemy świat. - dodał rozentuzjazmowany chłopak.
Zaśmiałam się szczerze na te słowa, odwróciłam głowę w kierunku Joe'go i delikatnie pocałowałam go w usta. Byłam tak okrutnie szczęśliwa....
- Chyba pójdę pozwiedzać. - powiedział po jakimś czasie Steven.
- Zgubisz się... - westchnął Joe.
- No tak, racja. Może byś mi potowarzyszyła? - zwrócił się do Naomi, która od razu się zgodziła. Z ogromnymi uśmiechami wymalowanymi na twarzach opuścili mieszkanie zostawiając mnie samą z Joe.
- Może my też się gdzieś przejdziemy? - zaproponował.
- TY chcesz się iść gdzieś przejść?! - spytałam zdziwiona. Zaproponowanie spaceru to chyba ostatnia rzecz jakiej spodziewałabym się po brunecie. Anthony podniósł mnie ze swoich kolan, a następnie trzymając się za ręce powędrowaliśmy zaludnionymi uliczkami prosto przed siebie.
♥ ♥ ♥
Na dworze zaczynało się ściemniać, a powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Spacerowaliśmy po brzegu morza zawzięcie dyskutując na temat mojego wyjazdu do Bostonu. Wszystko było już postanowione. Decyzję podjęłam kilka miesięcy temu. Joe mieszkał razem ze Stevenem. Nie był to dla mnie żaden problem. Polubiłam go, wydawał się być bardzo sympatycznym człowiekiem.
- Macie już napisane jakieś utwory?
- Oczywiście! Nawet kilka. Chociaż i tak nie mamy gdzie tego nagrać... - brunet wyraźnie posmutniał. - Jak tylko dotrzemy na miejsce to musisz koniecznie wpaść na próbę.
- Z wielką chęcią. Zastanawiam się tylko co będę tak robić przez cały czas. To całkiem nowe miejsce, nie będę nikogo znała, oprócz Ciebie i Steva.
- Ja już Ci nie wystarczam? - zaśmiał się Joe.
- Oczywiście, że wystarczasz, tylko wiesz... zapewne będziesz dużo czasu spędzał z kolegami, ale z resztą, nieważne, dosyć marudzenia. - powiedziałam zażenowana swoim egoizmem. - Usiądziemy? - Joe tylko przytaknął. Już po chwili siedzieliśmy naprzeciwko siebie na nieco chłodnym piasku. W końcu mogłam przyjrzeć się jego wręcz idealnej twarzy. Prawie wcale się nie zmienił. Jedynie zapuścił włosy.
- Maddie, dziwnie się czuję jak się tak na mnie patrzysz... - powiedział po jakimś czasie wyraźnie speszony. Miałam ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w twarz, na szczęście tego nie zrobiłam.
- Przepraszam, ale ciężko oderwać od Ciebie wzrok.
- To ja Cię powinienem komplementować... - uśmiechnął się, po czym wstał i usiadł tuż za mną, obejmując mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w fale kłębiące się na powierzchni wody. Czułam się tak wspaniale, że momentami zaczynało mnie to przerażać.
- Maddie, dziwnie się czuję jak się tak na mnie patrzysz... - powiedział po jakimś czasie wyraźnie speszony. Miałam ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w twarz, na szczęście tego nie zrobiłam.
- Przepraszam, ale ciężko oderwać od Ciebie wzrok.
- To ja Cię powinienem komplementować... - uśmiechnął się, po czym wstał i usiadł tuż za mną, obejmując mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w fale kłębiące się na powierzchni wody. Czułam się tak wspaniale, że momentami zaczynało mnie to przerażać.
___________________
Krócej się chyba nie dało, wiem. xD
Jak teraz tak czytam rozdział to mam wrażenie, że jest tak przesłodzony, że aż fu. D:
No, ale jest w końcu Joe, Steven również się załapał, mam nadzieję, że jesteście zadowolone. xD
Rozdział 21 się już szykuje.
Jeszcze dojdzie do tego, że osiągnę tempo dodawania rozdziałów godne Estranged (którą pozdrawiam, mam nadzieję, że pobyt nad morzem jest udany :3).
Zapierdolę Cię Maddie, zobaczysz! Z tłuczka do kotletów!
OdpowiedzUsuńCzy Ty wiesz, która jest godzina i czy wiesz, że mam karę na komputer?!
Ale siedziałam sobie na telefonie i tu patrzę, patrzę... A tu nowy rozdział. No i mówię sobie: Dobra, poświęcisz się, zginiesz ale poświęcisz. XD
Dlatego to moje ostatnie chwile życia, bo mama mnie zabije.
Dziękuję ci za Stevena w ostatnim rozdziale w moim życiu.
A najważniejsze to: PERRY JEST. PERRY PRZYJECHAŁ!!!!
Trochę szkoda tylko tego, że Maddie się nie dostała.
I w ogóle, gdybyś Ty widziała moją reakcje na Stevena i Naomi spacerujących razem. XD
Podsumujmy - Zginę, ale rozdział zajebisty.
laptopy są do dupy.
Weny!
/Niezalogowana Faith.
Jaki chujowy komentarz...
Dziękuję za to poświęcenie. ;') xD
UsuńJOE :w: Jak idealnie. GHR, idealnie, za mało powiedziane, jest perfekcyjnie, niezaprzeczalnie zajebiście! Joe, Joe, Joe... I Maddie! Ah ♥
OdpowiedzUsuńA panu Maxwellowi to ja w tym momencie jadę walnąć w łeb. Nie wie co traci, idiota. Przecież Perry nie wybiera zwykłych dziewczyn. To jest zajebista Maddie, powinien ja przyjąć! Teraz cała nadzieja w Karlu, którego naprawdę zdążyłam polubić. Fajny gostek XD
Steven i Naomi...? Ah, wiesz, ja to nabożnie czczę Tylera, Nao też bardzo lubię, więc czemu nie...? Kurde, ona i tak się kłóci ze Stanem. Pasowaliby :_:
Ale dobra, już się zamykam i nie marudzę.
Weny.
Hugs, Rocky.
Ale mi poprawiłaś humor tymi komentarzami. ♥♥♥
UsuńTeż polubiłam Karla. *o*
I dziękuję. :3
JOE I MADDIE WRESZCIE RAZEM!!!!! Radujmy się i weselmy. :D Ok, więc teraz wszystko się ułoży, prawda? :D Fajnie by było gdyby tak Naomi pojechała razem z nimi. Dzisiaj raczej na bardziej wyrafinowany komentarz mnie nie stać, gdyż żyję jeszcze wczorajszym koncertem. Weny!
OdpowiedzUsuńUłoży, ułoży. xD
UsuńSzczerze mówiąc to rozważałam to, aby Naomi z nimi pojechała i zostawiła Stanleya, ale jednak nie... Tak pięknie być nie może. ;_;
Bardzo dziękuję za komentarz. :3
Witaj Zuzanko! Wiesz, że Cię powinnam zabić? Spalić na stosie. OBCIĄĆ CI WŁOSY! Ha! XD Aż taka okrutna być nie mogę, ale wiedz, że zasługujesz na największy wymiar kary. Dlaczego Maddie się nie dostała? W ogóle to co to ma być, że zaspoilerowałaś mi całe opowiadanie, a o tym wątku z modelką nie wiedziałam? XD -.-
OdpowiedzUsuńKarl jest zajebisty! Wyobrażam go sobie jako Pshemko, tego z Brzyduli, nie wiem czy oglądałaś, ale to Jacek Braciak w każdym razie jest tylko w takim siwym i niedojebanym wręcz wydaniu.
W ogóle to oglądam właśnie bardzo ambitny film o nazwie "Atrakcyjny pozna panią" i tak jest taki gościu w koszulce z Metalliki. *__*
Kolejna sprawa: Joe. No nareszcie! Ile ja na to czekałam! Teraz dojadą do Bostonu, wezmą ślub, spłodzą syna i zasadzą drzewo. Wiem, że tak nie będzie, ale to wspaniała wizja...
W ogóle to zapierdalasz z tymi rozdziałami, że komentować nie nadążam.
Oksy, koksy, kończę.
Zostały 4 dni tak w ogóle. Nie mogę się doczekać, aż Cię zobaczę kurduplu. xD Jezu, ale mnie śmieszy to słowo. k u r d u p e l Co to w ogóle jest?
Co?! Zapomnij! Przepadnij duszo nieczysta! Nie pozwolę Ci zrobić krzywdy moim włosom. xD Już i tak się wystarczająco nacierpiały, gdy musiałam je przez godzinę (!) kręcić. -.-
UsuńJasne, że oglądałam Brzydulę. Najlepszy serial ever. ;") To w sumie dobry pomysł, żeby z Karla zrobić Braciaka. xD
Teraz będę dodawała jeden na miesiąc, pff. Zero wdzięczności, za to, że masz co czytać. xD
W ogóle to WAL SIĘ! Jak można nazywać mnie kurduplem, no. -.- 163 czystego skurwysyna. XDD Nie no, dżołk. Tak na serio to każdy mi mówi, że jestem "kurduplem", a już raczej nie urosnę więc tak zostanie. Łączmy się w bólu.
Teraz tak sobie uświadomiłam, że gdyby nie blogger to byśmy się nigdy nie poznały. ;_; Moi rodzice mnie już mają dosyć, bo cały czas jest tylko "Mamo, za niedługo przyjeżdża do nas Marysia", albo "Tato, jeszcze tylko pięć dni do przyjazdu Marysi". xD Dobrze, że mój brat jest na tym obozie, bo w innym wypadku, by Cię nękał swoimi typowymi tekstami na podryw. Hahaha. xD Wyobrażam to sobie. ;') xD
Jak się zapuszcza busz do pasa to później się siedzi z lokówką przez godzinę.
OdpowiedzUsuńNawet o tym nie myśl! Miałam na myśli to, że Cię podziwiam za taką ekstremalną szybkość.
Lol, jak przy Tobie stanę to będziemy wyglądać jak matka z córką. D;
Hej, ej, ej, dlaczego mówisz na mnie Marysia? To tak okropnie brzmi. Jestem MERY, ewentualnie Merka Patelka. XD
I tak się z nim spotkam, według moich obliczeń wróci 20 lipca, a ja od Ciebie wracam 23. Zawsze chciałam go spotkać. ;')
JOE I MADDIE!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńJOE I MADDIE!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
JOE I MADDIE!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
JOE I MADDIE!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
PRZEPRASZAM CIĘ, ALE NIE MOGĘ PRZESTAĆ SIĘ ZACHWYCAĆ JOE'M I MADDIE!
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Jakie to piękne :')) I wcale nie przesłodzone!
OdpowiedzUsuńJa już wyczuwam coś, skoro Naomi i Steven razem wyszli... bo ja tak mam xD
Cudownie jest, mimo tego, że Maddie nie przyjęto. Piękny rozdzialik!
Buziaki ;***