24 czerwca 2014

Dodatek I - Chmurkowy Morderca.

      Zegar wybijał godzinę czternastą. Ulice Los Angeles skąpane były w promieniach bezlitosnego, kalifornijskiego słońca. Jedną z szerokich, zaludnionych uliczek przemierzał uroczy, długowłosy blondyn. Z jego różowiutkich ust nie znikał piękny i szczery uśmiech. Ludzie patrzyli na niego z niemałym zdziwieniem. Steven Adler - bo tak nazywał się nasz bohater wesoło kołysał czarną walizeczką, w której trzymał wszystkie niezbędne przedmioty, takie jak zestaw białych szmatek czy kolorowe gąbeczki. Steve pracował jako pomywacz w prestiżowej restauracji w centrum miasta. Codziennie odwiedzały ją wielkie sławy światowego kina oraz inni wpływowi bogacze. Blondyn niezmiernie cieszył się ze swojego ustatkowanego życia. Miał własne mieszkanie, psa oraz pracę, z której czerpał zarówno przyjemność jak i zysk finansowy.
Pewnym krokiem przekroczył próg restauracji "Wurst" i przywitał się z koleżankami - Charlotte, Michelle oraz Juliette. Był obiektem westchnień wielu kobiet, ze względu na wrodzony urok osobisty oraz zaraźliwy optymizm, do grona zakochanych w Stevenie należała również Michelle - wysoka i szczupła brunetka o zielonych oczach. Steve jak to typowy mężczyzna cieszył się ze swojego powodzenia i często flirtował z koleżankami, ale nie chciał zawierać stałego związku. Twierdził, że nie jest jeszcze gotowy, w końcu miał dopiero dwadzieścia lat.
- Och, Adler, jak dobrze, że jesteś. - przywitał go szef i obdarzył blondyna typowym dla siebie sztucznym i mrożącym krew w żyłach uśmiechem.
- Dzień dobry panie Johnson! - odparł wesoło Steven.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Zapraszam do mojego gabinetu. - wymamrotał nieco otyły mężczyzna i w ślimaczym tempie zaczął iść w stronę swojego małego pokoiku.
Steven nieco się wystraszył. Szef jeszcze nigdy nie wzywał go "na dywanik". Zaczął szperać w pamięci usilnie próbując przypomnieć sobie wpadkę jaka ostatnio mu się przydarzyła, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. W jego mniemaniu był wręcz idealnym pracownikiem.
William Johnson rozsiadł się na swoim wielkim, skórzanym fotelu i wymownie spojrzał na mały taborecik stojący po drugiej stronie mahoniowego biurka.
- Słuchaj Adler, wiesz, że nie lubię owijać w bawełnę, załatwimy więc tę sprawę szybko i bez zbędnych lamentów. - mężczyzna posłał swojemu pracownikowi pocieszający uśmiech, po czym kontynuował. - Wylatujesz. - dodał, a po twarzy Steva spłynęła malutka łezka. Jego pracodawca był w szoku - nie sądził, że Adler tak szybko się rozklei.
- A-ale panie szefie, dla-dlaczego? - wyszlochał i wyciągnął z kieszeni chusteczkę higieniczną, którą zaczął ocierać namnażające się łzy. 
- Znalazłem kogoś lepszego, kogoś z lepszym doświadczeniem. - odparł tonem wypranym z uczuć.
- Ale jak można mieć doświadczenie z myciu garów?!
- Ten facet był gosposią u samej Tiny Turner, to mówi samo za siebie.
- To ja mogę mu pomagać! - zaproponował zdesperowany chłopak.
- Słuchaj, podaj mi pięć argumentów, dla których miałbym dać Ci szansę, a wtedy Twoja prośba zostanie rozpatrzona.
- Dobrze! - Steve wyraźnie się rozpromienił. - Po pierwsze - zaopatrzyłem lokal w najnowszy zestaw pomarańczowych płynów do naczyń firmy "Maciuś. Po drugie - brat kochanki syna mojego sąsiada był tu kiedyś menadżerem. - William uderzył się otwartą dłonią w twarz. - Poświęciłem tej pracy wszystko co mam! Zatrudniłem nawet kolesia, który wychodzi z moim psem na spacery, bo ja wiecznie nie mam czasu! - szef lekceważąco machnął ręką, a blondyn strasznie się zdenerwował, co w jego przypadku zdarzało się naprawdę rzadko.
- Dobra, Adler, ale ostrzegam, jeśli coś spartaczysz to wylecisz stąd na zbity pysk. - warknął podchmielony szef.
- TAK! Obiecuję, że pana nie zawiodę! - krzyknął rozanielony chłopak z trudem hamując się przed wyściskaniem swojego szefa. - A jak nazywa się TEN facet?
- Jimmy Page. - odpowiedział pospiesznie pracodawca chcąc jak najprędzej pozbyć się swojego pracownika z gabinetu.
Steven posłał szefowi szczery uśmiech i wyszedł z gabinetu podśpiewując pod nosem Laylę Erika Claptona.
* * *
    Nadszedł przełomowy dzień w życiu naszego bohatera. Przyszedł do pracy o godzinę wcześniej, aby wszystko dokładnie przygotować. Umył blaty, rozłożył cały wachlarz kolorowych ręczników i ułożył swoje roztrzepane loki. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie na nowym koledze, który prawdopodobnie był mistrzem w tym fachu.
Było już siedem po ósmej, gdy nagle dwuskrzydłowe drzwi się otworzyły. Stanął w nich przystojny, wysoki chłopak. Steven poczuł się przy nim jak owca, jego natapirowane kłaczki przypominały tego dnia wełnę, w przeciwieństwie do włosów Jimmy'ego, które były proste jak druty, a do tego spięte zieloną gumką.
- Cześć, jestem Steven Adler. - przestawił się chłopak. Page kompletnie zignorował jego gest i przystąpił do działania. Zmieszany blondyn lustrował wzrokiem poczynania swojego pomocnika, który wyrzucił do kosza wszystkie jego różowe i fioletowe gąbeczki oraz płyn do mycia. Następnie zaśmiał się złowieszczo i rozłożył na blacie mroczne czarne gąbki oraz dziadowski płyn. Gdy Steven w ramach protestu chciał rzucić się na szatyna został potraktowany teflonową patelnią. W tej chwili wszystko stało się jasne...
- Widzisz Jimmy, jak szybko pozbyliśmy się konkurencji? Jesteśmy genialni. - zamruczał do siebie.
Nieprzytomny Steve nadal leżał na podłodze, a jego czoło ozdabiał wielki, czerwony ślad po uderzeniu. Page postanowił pozbyć się ciała. Jako, że pracę miał rozpocząć dopiero za godzinę nie musiał się nawet spieszyć. Spakował wątłe ciało do worka i wyruszył...
* * * 
    Nieświadomy niczego Steven pląsał po białych chmurkach z ogromnym uśmiechem na twarzy. Dookoła niego biegały jednorożce i aniołki, a tuż nad jego głową utworzyła się kolorowa tęcza. Gdy niespodziewanie się przewrócił, a zamiast zgrzytania kości i dźwięku łamanych zębów poczuł na swojej twarzy delikatną i mięciutką chmurkę o konsystencji waty cukrowej uznał, że jest w raju.
- Witam, panie Adler. Pan Nicko prosi do siebie. Zapraszam za mną. - powiedział jeden z wcześniej wspomnianych jednorożców miłym tonem. Blondyn bez zastanowienia pomaszerował tuż za nim. Po chwili znaleźli się w małym domku zbudowanym z chmur i kawałeczków tęczy.
Na błękitnym dywanie siedział pegaz, który zerkał przyjaźnie na swych gości.
- Dzień dobry! - promiennie przywitał się Steve. 
- Witam Cię, mały podróżniku. Mam na imię Nicko, miło mi Cię gościć w naszej Krainie Wiecznego Miłosierdzia Chmurkowo - Tęczowego.
- Mi też jest miło! - odparł chłopak. - A dlaczego mnie tutaj przysłaliście? - spytał po chwili krępującego milczenia.
- Ponieważ padłeś ofiarą podłego przestępstwa, którego dokonał się nasz stary wróg - Jimmy Page, grzesznik jakich mało. Musisz się zemścić! - ostatnie zdanie Nicko powiedział wznosząc kopytka ku niebu i śmiejąc się podle.
- Ale ja nie lubię się mścić, to niegrzeczne. - odparł ze smutkiem blondyn.
- Oczywiście, że grzeczne, załatwimy go szybko i bezboleśnie, tak, że już nigdy więcej nie będzie siał zamętu na naszej planecie.
Steven miał co do tego nastawienie - delikatnie mówiąc - ambiwalentne. Z jednej strony od zawsze marzył o zabiciu człowieka, ale z drugiej bał się tego, że do końca życia będą go nawiedzały duchy oraz wyrzuty sumienia. W końcu jednak uległ. Nicko oraz jego pomocnik objaśnili mu plan zemsty, po czym został przetransportowany z powrotem do swojego świata. Poczuł się co najmniej dziwnie, gdy swoim delikatnym ciałkiem przygrzmocił o twardą ziemię.  To nie była sprawka ekipy jednorożców - to był Jimmy, który przeraził się nie na żarty, gdy tylko zawartość worka na ziemniaki zaczęła się telepać. Steven wyskoczył z worka, po czym podwinął rękawy i przyjął pozycję wyjściową karate. Jimmy zaśmiał się histerycznie, a po chwili rozpuścił swoje czarne włosy, które natychmiast przybrały na objętości. Oboje lustrowali się wzrokiem posyłając sobie najgroźniejsze spojrzenia jakie tylko możecie sobie wyobrazić. Blondyn nie chcąc dłużej zwlekać, wyciągnął z kieszeni miecz świetlny, który był prezentem od Nicko i zaatakował swojego zdezorientowanego przeciwnika. Przeciął jego wychudzone ciało na pół, po czym szybko odskoczył od ofiary i się popłakał...
* * * 
    - W imieniu tajnego stowarzyszenia jednorożców i pegazów chciałbym wręczyć Ci ten oto niezwykle ważny order Tęczowego Bohatera i zaprosić Cię do naszej wspaniałej krainy, w której będziesz mógł spędzić całą resztę swojego życia. - wyrecytował Nicko i powiesił wielki, złoty medal z napisem na szyi Stevena.
 Blondyn był w siódmym niebie - dosłownie. Restauracja, w której pracował do tej pory została przeniesiona do Krainy Wiecznego Miłosierdzia Chmurkowo - Tęczowego, a chłopak został jej dyrektorem. Mieszkanie oraz pies również zawitali w nowym miejscu, a Jimmy... cóż, Jimmy błąka się gdzieś w piekle...

   
____________________________
Pozostaje mi tylko zaprosić Was do wygłoszenia opinii. xD
 

9 komentarzy:

  1. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    STEVEN - OBIEKT WESTCHNIEŃ KOBIET
    HAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHA
    Jimmy pracował u Tiny?!
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH
    KRAINA WIECZNEGO MIŁOSIERDZIA CHMURKOWO - TĘCZOWEGO
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHHAHAHAHAH
    Dobra, chciałabym się ogarnąć, ale nie mogę
    Zajebiste!
    HAHHAHAHAHAHAHAHAHA
    "brat kochanki syna mojego sąsiada był tu kiedyś menadżerem."
    LEŻĘ
    HAHAHAHAHAHAHAHHAAH
    Nie no, ten dodatek na serio jest zajebisty!
    Ja przecież nie mogę przestać się śmiać. XD
    Jak już pewnie zauważyłaś nie powiem nic sensownego o tym dodatku.
    Weny!

    Ps - Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. MADDIE! JESTEM GENIUSZEM <3!
    Steven pomywacz i morderca haha!
    Page grzesznik!
    Kraina tęczy i jednorożców!
    ZAJEBISTE.
    HAHAHAHAHA MIECZ ŚWIETLNY XDD
    To było serio genialne.
    Maddie, cholera, serio!
    Uwielbiam cię ♡

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś* wybacz, autokorekta w telefonie XDDDDD

      Usuń
  3. Zabiję Cię Maddie! Zabiję! Normalnie uduszę.
    Wszystko przez Ciebie! Przez Ciebie zjebałam moje cudowne paznokcie.
    Teraz pewnie myślisz o co chodzi... Cóż, już wyjaśniam.
    Malowałam sobie wspaniałe płytki paznokciowe (Czy jak to się tam zwie. Chuj jeden wie xD) coś a'la Steven Boski Tyler, a tu nagle pojawił się dodatek. No to wbiłam. Czytam, czytam i nagle jeb! Ze śmiechu spadłam z łóżka i paznokcie szlak trafił!
    To nie wszystko. Kiedy spadłam, nabiłam sobie guza na pół bicka! I jeszcze nie koniec. Lakier wtarł mi się w bluzkę (taką tylko po chacie, no ale wiesz xD)! A wszystko przez kogo? PRZEZ CIEBIE!
    I Twoje zajebiste poczucie humoru, które umieściłaś w tym majestatycznym dodatku.
    Szczerze mówiąc, to myślałam, że to ja ryłam czachę swoimi dodatkami, ale Ty mnie przebiłaś.
    Steven jako wykwalifikowany pomywacz w restauracji, wykazujący się niezwykłą mądrością. (Te matko wujko ciotko bracia mnie dobili xDD Tyle tu mądrości. Samo życie :') ), Page jako mały diabełek. Cholera, papka na ścianie! Uwaga, zielona papka spada ze ściany. Odbiór!
    Dobra, koniec. Idę zbierać resztki mózgu z sufitu i zmywać paznokcie (grrr..).
    KOCHAM CIĘ MISTRZU! ♡

    Chelle ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. HaHahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaa
    Rozjebałaś mi mózg!
    hahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaa
    Sorry za beztreściwość tego komnetarza, ale ja po prostu nie mogę przestac się smiać!
    hahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaaahahhhahahahahahahahahahahaahahahhhahahahahahahahahahahaa

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU JA PRZEZ ŚMIECH NIE WIEM CO CZYTAŁAM XDD
    Muszę zacząć od nowa boże dzięki za poprawienie humoru <3 xD

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera, jak się mogę dostać do tej Krainy Wiecznego Miłosierdzia Chmurkowo - Tęczowego?? XD Bardzo mi zależy, hahahahahah xd
    A tak serio, to dodatek jest wyjebisty w 69 galaktyk ;DDDDDDDDD Myślałam, że już bardziej nie da się kochać Adlerka... aż przeczytałam TO <3333
    Jimmy Page i jego mroczne gąbki do mycia naczyń. HAHAHAHAHAHAH, I LOVE YOU ;************
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakaś Kobieta25 czerwca 2014 22:59

    Matko, piękne....,,mroczne czarne gąbki oraz dziadowski płyn'' i słodki jednorożec śmiejący się podle, i scena ,,walki'' krótka, ale piękna Szkoda trochę Jimmy'ego, ale ktoś musiał go powstrzymać przed myciem naczyń czarnymi gąbkami......jednak nie umiem pisać komentarzy.Trudno? Ale przeczytam tu inne rzeczy....jednak szkoda mi że nie żyje:( Ale piękne i chore i piękne......

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Maddie! W końcu zawitałam tu z zamiarem skomentowania przynajmniej jednego posta i tak oto wypadło na "Chmurkowego Mordercę".
    Spodobał mi się sposób w jaki przedstawiłaś wszystkie sytuacje. Już kocham Twój dopracowany styl! To cenię u bloggerowych pisarzy najbardziej - zero błędów. Po prostu nie ma się do czego przyczepić.
    Generalnie fabuła, jak na dodatek, była na wysokim poziomie, wartka akcja i świetnie wykreowani bohaterowie. Wielki plus za kreatywność i stworzenie Krainy Wiecznego Miłosierdzia Chmurkowo - Tęczowego (do której, nawiasem mówiąc, z wielką przyjemnością bym się przeniosła). Czysty humor na zadowalającym poziomie.
    Świetna robota! Tak trzymaj!
    Szkoda Page'a, fakt, ale tutaj chodziło o czyste naczynia! Wszystkie grzechy Stevena można odpuścić.
    Gratuluję i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń