"Za darmo dostaje się tylko to, czego nikt inny nie chce. I śmierć. Śmierć też jest za darmo. "
~ Jonathan Carroll
- Maddie! - usłyszałam z oddali dobrze znany mi głos. Podniosłam głowę i ujrzałam brunetkę biegnącą w moją stronę. Szybko wstałam i zaczęłam biec w jej stronę. Gdy już do siebie dotarłyśmy mocno się przytuliłyśmy i zaczęłyśmy się głośno śmiać.
Po kilku minutach siedziałyśmy już przy jednym ze stolików na przeciwko siebie.
- Co u Ciebie? - zapytałam wpatrując się w roześmiane oblicze mojej przyjaciółki.
- A nic... wszystko w porządku. Niedługo jest Woodstock. Pojedziesz z nami?
- To dopiero za pół roku... nie mam pojęcia.
- Rozumiem... - westchnęła. - Maddie, bo ja muszę Ci coś powiedzieć. - Naomi nagle posmutniała, a jej entuzjazm gdzieś się ulotnił.
- Co się stało?
- Dwa dni temu był u nas Joe. Powiedział, że wieczorem wyjeżdża i żebym Ci to przekazała. - brunetka wyjęła z płóciennej torby małą, białą kopertę i przysunęła ją jak najbliżej moich dłoni. Chwilę się zawahałam zanim ją otworzyłam, jednak ciekawość wygrała i jak najdelikatniej umiałam pozbyłam się białego papieru z lekko kremowej kartki. Przelotnie zerknęłam na Naomi i zaczęłam czytać zawartość...
"Kochana Madeleine...
"Już z łóżka ulatują me myśli ku tobie, moja nieśmiertelna kochanko.
Czasami wesołe, czasami smutne od losu oczekujące czy też nas wysłucha.
Żyć mogę albo całkowicie z tobą, albo wcale nie.
Postanowiłem tak długo tułać się na obczyźnie, aż będę mógł ulecieć w twe ramiona i przy tobie poczuć się całkiem w domu.
I duszę swą przez ciebie otoczoną posłać w krainę duchów. Inna nigdy nie zdoła posiąść mego serca nigdy, nigdy.
O Boże, dlaczego ten przymus życia
z daleka od osoby, którą się tak kocha?
[...]
Kochaj mnie dziś, wczoraj.
Jaka tęsknota za tobą, tobą życie moje wszystkie. Bądź zdrowa. O, kochaj mnie nieustannie.
Nie zapoznawaj nigdy najwierniejszego serca twego ukochanego.
Zawsze twój,
zawsze moja,
zawsze my. ”
Zdążyłaś się przekonać, że nikt nie obdarował mnie talentem do pisania czegokolwiek. Mam nadzieję, że Beethoven nie będzie miał mi za złe tego jeśli pożyczę od niego kilka zdań, które tak doskonale pasują do naszej sytuacji.
Wstyd mi za to, że Cię opuściłem, czy marzenia mogą być ważniejsze od Ciebie? Widocznie tak, skoro dopuściłem się czegoś takiego. Żywię nadzieję, że mi wybaczysz, że nigdy nie zapomnisz o naszych wspólnie spędzonych chwilach, o mnie.
Obiecuję, że będę pisał najczęściej jak to możliwe, prawdopodobnie wszystkie listy wyślę na adres Naomi i Stanley'a, bo nie mam pojęcia, gdzie będziesz pomieszkiwać.
Kiedyś się spotkamy, możesz być tego pewna.
Zawsze będę Cię kochał, Anthony. "
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Dlaczego to musiało tak boleć? Naomi na to nie reagowała. Znała mnie i dobrze wiedziała, że pocieszanie jest na nic. Zdawała sobie sprawę z tego, że krótkie "będzie dobrze, nie martw się" nie pomoże.
Ciągle zadręczałam się pytaniem "Dlaczego z nim nie pojechałam?". Sama nie znałam na nie odpowiedzi. Gdybym wyjechała do Bostonu tęskniłabym za Naomi, a kiedy zostałam w San Diego tęskniłam za nim.
- Za ile stąd wyjdziesz? - spytała Nao, gdy nieco się uspokoiłam.
- Za dwa tygodnie.
- Zamieszkasz z nami, okej? - zaproponowała brunetka na co tylko skinęłam głową. W duchu byłam jej za to bardzo wdzięczna. Nie chciałam mieszkać na ulicy, w parkach albo opuszczonych domach, kiedyś na pewno tak, ale nie teraz....
Dalsza część dnia minęła bardzo dobrze. Byłam nieco zła na swój nieszczęsny humor, który po przeczytaniu listu uległ zmianie i nie mogłam nawet normalnie porozmawiać z przyjaciółką, bo co chwilę zapadała niezręczna cisza podczas, której oddawałam się przemyśleniom... a tak długo czekałam na to spotkanie.
dwa dni później...
Ze łzami w oczach biegłam przez korytarz. Zaszklone oczy ograniczały moją widoczność dzięki czemu nie obeszło się bez kilku potknięć, na których niewątpliwie ucierpiały moje kostki.
W łazience stało mnóstwo sanitariuszy. Nie pozwolili mi wejść więc tylko patrzałam. Co chwilę ocierałam mokre od łez policzki, ale nie miało to największego sensu więc po chwili przestałam się trudzić. Niecałe kilka minut później na noszach wynieśli zakrwawioną postać, nie ruszała się i była strasznie blada.
- Co się stało? - zapytałam jednego z ratowników, który szedł obok noszy całkiem spokojnym krokiem.
- Nie żyje. - odparł krótko i dalej podążał za swoimi kolegami.
Podeszłam do ściany i powoli się po niej osunęłam. Boże, dlaczego? Co się stało? W myślach zadawałam sobie tysiące pytań, najgorsze było to, że na żadne z nich nie znałam odpowiedzi, nie miałam pojęcia co się stało. Dlaczego osoba, która ostatnio stała mi się tak bardzo bliska nagle odeszła już na zawsze?
____________________________________
Dziękuję za ponad 1200 wyświetleń. ♥
Jesteście wspaniałe! :)
Jesteście wspaniałe! :)
COOO?! KTO NIE ŻYJE?!
OdpowiedzUsuńPisz szybciej kolejny rozdział, bo chce wiedzieć :))
Nadal jestem zła na Joe, bo wyjechał bez Maddie.
Mam na niego focha.
No, ale napisał do niej, więc w pewnym sensie mu wybaczam :)
Maddie już niedługo wychodzi i zastanawia mnie, co zrobi.
Może pojedzie do Joe?
Albo zostanie i będzie na niego czekać?
Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział.
Weny życzę i pozdrawiam!
O_____________________________O
OdpowiedzUsuńKURWA JA PRZEZ TWOJE CYTATY JUŻ WNIOSKUJĘ CO SIĘ STANIE W ROZDZIALE XD
I JEB
STAŁO SIĘ
NO PEWNIE NAOMI NIE ŻYJE ;///
Boże bo przecież nie Dżo halo ;/////
Pff....
Jak bym mogła o czymś takim pomyśleć....
Kurde jak pięknie no jak pięknie! Tym listem to mnie tak mile zaskoczyłaś, że wciąż nie mogę wyjść z podziwu o:
Tak subtelnie romantyczne swoją delikatnością, ujęło moje mięciutkie serduszko :3
Mam nadzieję, że nowy rozdział o wiele dłuższy (chociaż nie zmuszamy bo to twoja decyzja <3) pojawi się już jutro, o xD!
Ja pewnie naskrobię za rok.. ;__;
EJ ALE NIE ZABIJAJ NAM NAOMI NO ;---;
ERIN POŚWIĘCIMY
STANLEYA TEŻ BO JAKIŚ TAKI DZIWNY JEST XD (nie wiem;_;)
No i tego... wybacz mi tą małą dygresję ale!
W sumie jakby Luiz odszedł z Chelsea (błagam nie;_;) to nawet Oscar i Piazon są całkiem, całkiem nie xD?
Oczywiście nikt nie zastąpi Davida <3
Ale w sumie...
W ogóle to jestem dumna jak ostatnio dokopali Cardiff B>
KONIEC!
XOXOXOXOX
Oł noł. W takim razie muszę wybierać jakieś bardziej tajemnicze te cytaty. xD
UsuńOscar to mi trochę królika przypomina. xD A Piazon jest BOSKI! <3 O, jeszcze Torres jest całkiem przystojny, ale tylko w długich włosach, bo teraz to jakaś porażka kurde. ;_;
Luiz to mój bóg i będzie za 3 lata mój xD
UsuńSzkoda, że Piazon już nie gra w Chelsea :C ale oscar i luiz to najlepsi przyjaciele <3 w ogóle oni ramires i william się raZem trzymają :3
SORKI ZA SPAM XD
Jej, jakie smutaśne to...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że osoba, która nie żyje to Viviene lub Erin.
"Dlaczego osoba, która ostatnio stała mi się tak bardzo bliska nagle odeszła już na zawsze?" - po tym zdaniu wywnioskowałam, że nie może to być Naomi. Ani Joe tymbardziej.
No cóż, twoje cytaty rzeczywiście troszkę uchylają rąbka tajemnicy. Mimo tego, że nie przypuszczałam iż naprawdę kogoś uśmiercisz. No i są niezwykle trafne.
Życzę dużo weny i pozdrawiam! ;***
KTO SIĘ ZABIŁ/ NIE ZYJE?
OdpowiedzUsuńPODZIELAM OPINIĘ KATE, TO PEWNIE VIVIENE LUB ERIN.
JOE...NO KURWA. CZEMU JĄ ZOSTAWIŁ! KURWA, ZARAZ ZACZNIE BYĆ GWIAZDĄ ROCKA I BEDZIE MIAŁ SETKI DZIWEK, A NIE DZIEWCZYNĘ!
JAKBY KOCHAŁ, TO BY POCZEKAŁ. :(((((((
TO TAKIE SMUTNE....:(((((